O nas
Japonia, tsunami, marzec 2011
Japonia, tsunami, marzec 2011
W poprzednim roku całą Polską zatrząsły wiadomości o katastrofie w Smoleńsku, kiedy nasz kraj stracił znaczną część wyszkolonych specjalistów od polityki, wojska, bankowości. Ostatnio doszły do nas dramatyczne wieści z Japonii, o wielkim trzęsieniu ziemi i gigantycznym tsunami. Oprócz tego wciąż coś się dzieje na świecie - wojna domowa w Libii, zamieszki w Egipcie, Tunezji, Bahrajnie, inne trzęsienia ziemi i powodzie. Mam wrażenie, że żyjemy w czasach kiedy dokonuje się gwałtowna przemiana, zmiany fizyczne na zewnątrz - ekologiczne, polityczne, ekonomiczne (bo przecież trwa światowy kryzys największy od czasów Wielkiej Depresji), i zmiany w nas, ludziach. Jak napisała w swojej nowej książce Diana Cooper, świat jaki znaliśmy do tej pory kończy się i robi się miejsce na nowy świat. Jak patrzę w historię, te różne wydarzenia i przemiany kojarzą mi się z Wiosną Ludów, kiedy w wielu krajach jednocześnie trwały wojny i rewolucje.
Co powodują złe wiadomości ze świata? Mogę napisać ze swojego punktu widzenia, obsesyjnie czytam te wiadomości na internecie, oglądam filmy na you tube i w pewien sposób łączę się z tym, głęboko przeżywam. Myślę jakie to jest straszne, dlaczego Bóg i anioły pozwalają na dramat ludzi, dlaczego nikt im nie pomoże. Szukam odpowiedzi, na przykład że cywilizacja zaburzyła energię Matki Ziemi, Bogini Gai, ale to nie pomaga mi pogodzić się z faktami. Ponieważ pracuję nad rozwojem duchowym, staram się przesyłać światło i miłość w rejony kryzysu, przesyłać informację że ci ludzie jednak nie są sami, że znajdą jeszcze kiedyś sens i ponowne szczęście. Ale przyznam, że jest ciężko i radzenie sobie z przyswojeniem tych materiałów jest procesem.
Co mówią nauczyciele duchowi o Japonii? Doreen Virtue, autorka książek o aniołach, radzi, żeby nie łączyć się energetycznie z nieszczęściem, nie wchodzić głęboko w informacje. Mówi tak dlatego, że kiedy ludzie martwią się o coś, nie powstaje nic dobrego, tylko powiększa się energia zmartwienia. Trzeba utrzymywać wysoką wibrację energetyczną, nie schodzić w niższe częstotliwości związane z cierpieniem i rozpaczą. Bo z tej wysokiej wibracji można naprawdę pomóc, nawet na odległość, przesyłając pozytywne energie wiary, nadziei, uzdrowienia.
Denise Linn, amerykańska nauczycielka rozwoju duchowego zwraca uwagę na inny aspekt. Jeśli poruszają Cię informacje o tsunami, pomyśl jakie tsunami dzieje się w Tobie, jaka część Ciebie rezonuje, czego Ty się boisz, czego potrzebujesz w tym momencie. Zmieniając siebie w pewnym sensie zmieniasz cały świat, możesz zmienić go na lepsze pracując nad sobą.
Moje prywatne zdanie jest takie, że u ludzi istnieje archetypowy strach przed czymś nieuchronnym, nagłym, co przyjdzie i zabierze nam wszystko, strach że stanie się coś strasznego i nie będziemy umieli sobie poradzić, na przykład że ktoś umrze, stracimy mieszkanie, pieniądze, że przyjdzie choroba. To w nas jest, jak nie wychodzi na wierzch, to gdzieś czai się w podświadomości, przykryte przez nałogi, rozrywki, zapełnianie codzienności drobiazgowymi czynnościami żeby nie myśleć. W momencie kiedy komuś przydarza się prawdziwe, takie właśnie najgorsze wyobrażalne nieszczęście, ten paniczny strach jest poruszony, już nie możemy od niego uciec i udawać że go nie ma.
Ale nawet nie wiemy czy tego rodzaju dramat kiedykolwiek nas spotka, a strach odbiera nam energię każdego dnia i nie pozwala być szczęśliwym. Albo jeśli rzeczywiście coś złego kiedyś będzie, to dlaczego mamy nie wierzyć, że poradzimy sobie jak osoby dorosłe i staniemy na wysokości zadania, dlaczego mamy martwić się na zapas? Może lepiej jest jest powiedzieć jak bohater serialu "Stargate", Jack O'Neill: "We'll cross that bridge when we come to it" ("Przejdziemy przez ten most, jak do niego dojdziemy"). Można dodać "jeśli" do niego dojdziemy, bo nasza droga może być łatwa i prosta, bez żadnych mostów.
Pozdrawiam ciepło,
Renata